Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Oczy stworzone do pokazów Powrót do listy

- Ach, jaki łuk brwiowy! Jaka linia ust! I regularne rysy! Będzie się dobrze malowało – powiedziała z satysfakcją Magda Kocurek, przystępując do malowania Moniki.

Monika ma 38 lat. Mieszka w podgnieźnieńskim Gorzuchowie. Pracuje jako sekretarka w Urzędzie Miasta w Kłecku. Wcześniej zajmowała się zamówieniami publicznymi w prywatnej firmie. Z wykształcenia jest technikiem ekonomistą. Ma dwoje dzieci.

Rzadko się maluje – czasem podkład, czasem rzęsy. Nie maluje ust ani nie nakłada różu na policzki, jak sama mówi, może dlatego, że nigdy nie potrafiła dobrze tego robić. Mamy nadzieję, że po naszej sesji zmieni przyzwyczajenia. Lubi jednak wyraziste kolory – najbardziej czerwony, żółty, zielony. Uwielbia czerwone sukienki, chętnie założyłaby też taką w kolorze amarantu czy fuksji. Potrzeba wyrazistości dała o sobie znać także w tym, co robiła z włosami.

Z natury jest popielatą blondynką, ale, jak wiele Polek, nie tolerowała mysiego odcienia włosów, odkąd potrafiła nazywać kolory. Wydawał się jej smutny i postarzający, dlatego od lat rozjaśniała farbami w odcieniach jasnego, intensywnie żółtego blondu.

– Od zawsze nosiłam blond. Kiedy jakiś czas temu wróciłam na chwilę do swojego naturalnego koloru, słyszałam od znajomych, że wyglądam mniej korzystnie, starzej – powiedziała Monika.

W czasie metamorfozy dowiedziała się, że owa szarość to jeden z najlepiej pasujących jej odcieni, a ostry żółty blond kłóci się z jej naturalną paletą. Ponieważ Monika chciała pozostać przy blondach, stylistka zaproponowała jasny piaskowy blond, czyli taki z niuansami beżu i różu. Jest kolorem bardziej stonowanym, ale Monika wygląda w nim o wiele szlachetniej. Przy tym kolorze ciekawej, zdrowej barwy nabiera skóra.

Szlachetności uroda Moniki nabiera też w nieco krótszych, niż nosiła dotychczas, włosach. Fryzjerka, postanowiła skrócić je na długość kilku centymetrów poniżej linii żuchwy, z równym, geometrycznym, czyli jak spod linijki, cięciem. Trochę na Kleopatrę, tyle że z długą grzywką.

– Skóra bardzo ładna, bez przebarwień, znamion, trochę kurzych łapek, ale to można traktować jako element urody. Są naturalne, nie trzeba ich maskować, najwyżej bardziej nawilżać skórę w tym miejscu – powiedziała Magda Kocurek.

Dobra cera nie wymaga kryjących podkładów. Wystarczy lekki, ważne, by był w odcieniu raczej ciepłym, żółtym. Ponieważ nasze ciała zdążyło już chwycić słońce, Magda Kocurek pokryła twarz Moniki pudrem brązującym, by współgrała z opalenizną na dekolcie. Jednocześnie jednak nałożyła konieczny w nowoczesnym makijażu rozświetlacz na policzkach. Rozświetliła też obwód ust, by optycznie je powiększyć.

– Wspaniała powieka do malowania! To oko można z powodzeniem zamalować od dołu, czyli położyć więcej cienia na dolną powiekę. Temu oku można nadać niesamowitą głebię – usłyszała Monika, kiedy obrysowywano jej oko cieniem w kolorze zgniłej, zgaszonej zieleni. To kolor, który na stałe powinien zagościć w palecie kosmetycznej i odzieżowej Moniki. Oprócz barwy, którą przybierają igły srebrnego świerku, na oku znalazł się także połyskujący miedziany brąz. Makijaż oka wykończono kredką także w kolorze świerkowej, chłodnej zieleni.

  

 Przed
 Po

– Dla pani przyćmione kolory. Jeśli cytryna – to zgaszona. Ale przede wszystkim granat! – usłyszała na wstępie Beata, ciesząc się, że stylistka zaleca ulubiony przez nią kolor.

Beata ma 43 lata i też jest mieszkanką Gorzuchowa. Z zawodu jest krawcową i całe dorosłe życie pracuje w tym fachu. Ostatnio szyła szykowne firany dla Francuzów. Przerwała pracę kilka miesięcy temu. Obowiązków przy drugim, trzyletnim dziecku nie dawało się pogodzić z godzinami pracy w zatrudniającym ją zakładzie. Lubi pracować w przydomowym ogródku. Szczególną uwagę poświęca różom. Mają czerwony kolor, który jednak nie jest jej ulubionym. Beata woli stonowane, pastelowe wersje barw. A jej najukochańszym kolorem jest granat. Ale w jej szafie jest też sporo brązów i popieli.

Trudno w to uwierzyć, ale niemal całe życie nosiła bardzo długie włosy – dłuższe niż do pasa. Nosiła je często rozpuszczone. Od kilku lat sukcesywnie je ścinała.

– Bardzo podoba mi się forma twojej fryzury. Jest niezła, nie będziemy przy niej za wiele kombinować. I świetne są te dłuższe, lekko zakręcone kosmyki z tyłu – powiedziała zachwycona Magda Kocurek.

– Ale ja ich strasznie nie lubię! – wykrzyknęła Beata.

– W takim razie lekko je przytniemy z tyłu, a przodowi nadamy jedynie bardziej pionową formę. A kolor? Ten naturalny jest świetny, ale możemy go pogłębić. Jakiś orzech laskowy? Mleczna czekolada? Trochę sarniego brązu? – dywagowała stylistka.

Stanęło na mieszance dwóch odcieni – cappuccino i czekolady. Osiągnięto dzięki temu kolor bardzo zbliżony do naturalnego, ale pogłębiony i bogatszy w blask.

Z makijażu Beata stosuje tylko podkreślanie rzęs i ust, ale te drugie wyłącznie błyszczykiem. Nigdy jednak nie lubiła przesadnie błyszczeć i być widoczna. Nasza sesja odrobinę zaingerowała w te przyzwyczajenia. Z rewelacyjnym skutkiem, bo Beata, jak podkreślała Magda Kocurek, ma świetne do malowania rysy.

– Piękne, duże oczy! Po prostu stworzone do pokazowego, instruktażowego malowania! I niezwykle ciekawy, morski odcień tęczówki – nie pozostawiała złudzeń co do atutów urody Beaty stylistka.

Beacie, ze względu na lekkie zaczerwienienia, będzie służył podkład bardziej kryjący. Dobrze, żeby był z wysokim filtrem. Jednolity koloryt cery to w urodzie Beaty trzy czwarte sukcesu. Na takim tle świetnie zarysują się nawet dyskretnie pomalowane oczy. Podkreślono je ciemnym brązem, a także cieniem w odcieniu bakłażana. Ponieważ Beata ma duże, wyraziste oczy, trzeba je podkreślać ostrożnie – łatwo bowiem o przerysowanie i karykaturalny efekt. Ale bez kresek na górnych powiekach, wykonanych bakłażanową, ciemnofioletowo-brązową kredką, nie ma mowy o wyjściowym makijażu. Beacie nie wydał się przesadzony – nawet z mocno wymalowanymi rzęsami, które są zresztą jej ogromnym atutem.

– Jestem zaskoczona, że tyle malowania intensywnymi, ciemnymi kolorami, a wygląda się tak naturalnie – powiedziała.

Na policzkach odrobina brudnego różu – przy wyrazistych rysach więcej nie trzeba. A na ustach – łagodny, pastelowy róż o lekko sinym odcieniu. To idealne dopełnienie tego makijażu. 


 Przed
 Po

 Karolina Kasperek