Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Zwróćmy wolność naturze Powrót do listy

Prace w ogrodzie ruszyły pełną parą. Warto więc pieląc rabatki, kosząc trawniki i przycinając krzewy, zastanowić się nie tylko nad tym, co w tym sezonie posadzić, przesadzić czy przyciąć, ale także poznać ogrodnicze trendy. Może ta wiedza pomoże w przeprojektowaniu naszego zielonego zakątka, lub utwierdzi nas w przekonaniu, by pozostawić wszystko tak, jak jest.


Polska łąka poszukiwana
Znawcy ogrodów twierdzą, że trend powrotu do natury to jeden z najciekawszych i najszybciej rozwijających się styli w ogrodnictwie. Naturalne ogrody projektują dziś najbardziej cenieni w tym świecie architekci krajobrazu, na czele z Holendrem Pietem Oudolfem, którego ogrody przypominają... nieskażone ręką człowieka bajecznie kolorowe łąki. A w rzeczywistości są przemyślaną kompozycją, która do złudzenia przypomina naturę. Często są gigantycznych rozmiarów. Mają po kilka, a nawet kilkanaście hektarów i rośnie na nich nawet 20 tys. roślin.

W czerwcu i lipcu w wysokiej kostrzewie kwitną czerwone delikatne maki, chabry na sztywnych łodygach i monumentalne żółte dziewanny. Jesienią na łąkach falują łany nawłoci. Ten znajomy z polskiego krajobrazu widok urzeka nie tylko Holendrów, ale również Anglików – mistrzów naturalnych, często wręcz dzikich ogrodów. Skąd to wiadomo? Ekipa specjalistów takich właśnie kompozycji gościła niedawno w jednym z najpiękniejszych w Polsce naturalnych parków, który mieści się w podpoznańskim Rogalinie. Jego zarządca, Piotr Wilanowski został poproszony o przygotowanie mieszanki nasion roślin, które zdobią rogaliński park. Co Anglicy wywieźli z Polski w przygotowanych na ich prośbę mieszankach nasion? Obok całego wachlarza traw łąkowych były też nasiona pokrzywy, jasnotki białej i purpurowej, koniczyny i arcydzięgla. Mogłoby się wydawać, że naturalny ogród nie wymaga pracy. Że wystarczy raz posiać i będzie sam rósł. Nic bardziej mylnego. Tak twierdzi Wilanowski, którego ulubionym miejscem w rogalińskim parku jest leżący nad rozlewiskiem fragment, gdzie zachowała się dziewicza natura. Choć na pierwszy rzut oka przypomina miejsce zapomniane przez Boga i ludzi, to jednak potrzeba tytanicznej pracy wielu ludzi, by tak wyglądał.

Wiejski ogród na topie
Angielskich ogrodników i botaników urzekły też wiejskie ogrody leżące w okolicy Rogalina. Zgodnie z Wielkopolską tradycją są one jednocześnie funkcjonalne i ozdobne. Dlatego w cieniu drzew owocowych z bielonymi pniami rosną warzywa, zioła i kwiaty. Dzięki temu ogród pachnie konwaliami, piwoniami, bzem i jaśminowcem. Na rabatkach w symbiozie z nimi rośnie mięta, rozmaryn, nagietek i rumianek. W sąsiedztwie płożą się zielone krzewy ogórków z żółtymi kwiatami. Są pękate, owocujące na pomarańczowo dynie i strzeliste krzewy pomidorów wsparte na tyczkach, po których w innym miejscu pną się fasola i groszek pachnący. Przy płocie do słońca wyginają głowy smukłe słoneczniki. Prężą się malwy, ostróżki i floksy. A przypominające dłoń liście łubinów osłaniają przed promieniami słońca zawilce lubiące zacienione miejsca.

Uwolnić naturę
Zwrócenie wolności naturze to nasz obowiązek – twierdzą ekolodzy i twórcy ogrodów. Nie po raz pierwszy głoszą to hasło. O uwolnienie natury upominali się już romantycy. Posłuchali ich wówczas m.in. monarchowie, którzy od tysięcy lat ujarzmiali naturę, chcąc w ten sposób dowieść swojej absolutnej władzy. Ogród był dla nich symbolem potęgi. Dlatego armie ogrodników wysyłane były na niedostępne i trudne do uprawy tereny. Ekipa miała za zadanie osuszyć bagna lub nawodnić pustynie, by wbrew naturze na mokradłach sadzić nielubiące wilgoci rośliny, a na piaskach uprawiać łaknące wody krzewy i drzewa. Wówczas władca mógł głosić, że pokonał naturę. Udowodnić sobie, poddanym, a przede wszystkim wrogom, że jest bogiem.

Ogród władcy był przestrogą dla sąsiednich monarchów. Wypielęgnowany sygnalizował „Uważaj, na tego, kto tu rządzi”. Najlepszym przykładem takiego ogrodu jest park otaczający Wersal założony na przełomie XVII i XVIII w. przez króla Francji Ludwika XIV. W tym samym niemal czasie powstał istniejący po dziś dzień barokowy park w Wilanowie będący integralną częścią rezydencji króla Jana III Sobieskiego. Na rabatach i klombach dominuje tam kolor żółty – symbol złota i potęgi monarchy.

Dopiero pod koniec XVIII w. władcy pozwolili bezkarnie rosnąć strzyżonym wcześniej pod sznurek żywopłotom. Wypielęgnowane trawniki zamieniły się w bujne łąki, a na klombach rozkwitały polne kwiaty. Przyczyną tej zmiany w myśleniu o ogrodzie był postęp cywilizacyjny i zmiana świadomości społecznej. Z lasów przepędzono wówczas watahy wilków i stada niedźwiedzi. Bezkresna puszcza przestała być symbolem dziczy skrywającym mroczne tajemnice. Domem dla rozbójników, wiedźm i wyrzutków. Po prostu natura przestała budzić lęk. Zaczęła budzić podziw.

Dorota Słomczyńska

Galeria zdjęć