Magda i Piotr Wieła dzień po dniu i rok po roku tworzą niepowtarzalne miejsce, którego charakter budują smaki, zapachy, ludzie, ekologiczny ogród, zabytkowe budynki i tajemnicze zakamarki. O ich klimat troszczy się Magda. To jej wyobraźnia ożywia wnętrza folwarku. Kiedyś projektowała meble, dziś swój talent i wiedzę wykorzystuje, by stworzyć miejsce piękne i przyjazne gościom, szanując jednocześnie jego walory historyczne i zabytkowe. Takiego właśnie podejścia potrzebuje polska wieś. Tworzyć nowe, a nawet nowoczesne, nie zatracając charakteru miejsca, które na chwilę, jaką jest życie, stało się naszą własnością.
Zjeżdżając z autostrady pełnej pędzących w stronę Berlina aut, mijamy miasteczko Buk. A potem spokojną już i niezwykle urokliwą trasą przez Michorzewo i Kuślin, gdzie możemy podziwiać chaty olędzkie z przełomu XVIII i XIX w., dojeżdżamy do Wąsowa. Witają nas stare mury, lipowa aleja, wieś z ceglanymi domkami po obu stronach brukowanej drogi. Jeszcze ostatni zakręt i przed nami otwiera się brama XIX-wiecznego folwarku. Za nią wita nas ogromny brukowany dziedziniec otoczony starymi, gospodarskimi budynkami, które teraz zyskały odmienną funkcję i jeden po drugim zaczynają żyć nowym życiem.
Koleje losu
O tym, jak folwark funkcjonował przed 200 laty, jego właściciele mogą opowiadać godzinami. Ale równie ciekawe jest to, co dzieje się w Folwarku Wąsowo obecnie. Gospodarstwo w swej ostatecznej formie powstało w XIX w. z inicjatywy Richarda von Hardta – berlińskiego przemysłowca, który w 1868 r. kupił majątek i pałac w Wąsowie. Postanowił stworzyć najnowocześniejsze w tamtym czasie gospodarstwo w Europie, skomunikował je nawet, budując kolej wąskotorową. Po wojnie majątek przejęły Państwowe Gospodarstwa Rolne. Gdy ćwierć wieku temu ojciec Piotra – Jan –wydzierżawił folwark w Wąsowie, nikt nie przypuszczał, że z czasem zamieni się on w miejsce, do którego będą zjeżdżali goście z całej Polski. Zaczęło się od ślubu Magdy i Piotra. Był 2005 r., w Wąsowie nie było jeszcze pięknych pokoi, profesjonalnej kuchni, a oni postanowili zorganizować swoje wesele w stodole! To był odważny pomysł – moda na wesela z naturą w tle miała dopiero nadejść. Jedzenie podawano na deskach, a młodzi bardziej martwili się o dach stodoły niż o sukienkę czy buty. Rok później w ich ślady poszła siostra Piotra. Za kilka kolejnych lat pojawiła się para artystów z Wrocławia i tak zaczęło się na dobre… Teraz trudno o wolny termin, a rezerwacje przyjmowane są nawet z 2-letnim wyprzedzeniem.
Niestandardowa gospodyni
Określenie „gospodyni” często może się kojarzyć z uwijającą się w pocie czoła kobietą: dbanie o dom, gotowanie, pranie, dzieci, ogród… Ale gospodarz czy gospodyni to przede wszystkim ktoś, kto tworzy miejsce, którego staje się duszą. Odpowiada za jego klimat, za to, jak będą czuli się tam ludzie. I taka właśnie jest Magda. Nad garnkami jej nie zobaczymy. Ktoś jednak musi gotować – i tym kimś jest zdecydowanie Piotr. Gotuje od zawsze, kuchnia jest jego pasją. Menu w Folwarku Wąsowo powstało według jego koncepcji i odwołuje się do tradycyjnej polskiej kuchni. Receptura na barszcz tak zachwyciła gości, że wszedł on na stałe do produkcji i można go kupić w słoikach. Żurek znika nawet w upalne dni, co zdumiewa nawet Magdę. Kulinarne pasje Piotra wyraźnie odziedziczyły dzieci – Kajtek i Marcysia. Oboje chętnie pomagają przy produkcji przetworów, które zyskały już zasłużoną sławę chociażby w oddalonym o 50 km Poznaniu. Można je kupić nie tylko w Folwarku, ale też w wielu sklepach z ekologiczną żywnością. Przetwory z czerwonych buraczków czy kiszone ogórki z Wąsowa nie mają sobie równych.
tekst i zdjęcia: Magdalena Adamczewska
Chcesz przeczytać cały artykuł? Zamów prenumeratę