Widniówka to jedna z 25 wsi sołeckich Gminy Krasnystaw. Wieś jest malutka i liczy zaledwie 42 gospodarstwa i ok. 200 mieszkańców. Widniówka położona jest w malowniczej okolicy Wyniosłości Giełczewskiej stanowiącej ostaniec piaskowców pokrytych warstwą lessów i glin, w bezpośrednim otoczeniu kompleksu leśnego Namule.
Trudno jest ustalić choćby przybliżoną datę powstania miejscowości, a najstarszym zapisem, do którego udało się dotrzeć, jest zapis władz rosyjskich sporządzony w latach 1864-1866 r.
Z relacji mieszkańców wynika, że wieś tak na dobre rozwinęła się dopiero na początku lat 20-tych XX wieku. Mieszkańcy Widniówki utrzymują się w przeważającej mierze z pracy w rolnictwie, część pracuje w Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Krasnymstawie. Ponieważ obecnie we wsi nie ma nawet szkoły, to dzieci i młodzież naukę pobierają w szkole gminnej w Krasnymstawie.
KGW inne niż wszystkie
Czym ta wieś różni się od innych małych i bardzo małych wsi? Otóż w tej wsi istnieje Koło Gospodyń Wiejskich, które wyraźnie odróżnia się od tysięcy innych kół istniejących w naszym kraju. To koło, liczące obecnie 45 osób, w blisko połowie składa się z mężczyzn. Tak, tak. To nie jest żart. Jak mówi sekretarz koła, a zarazem Sołtys Widniówki Marta Gawron: – Dla nas jest to zupełnie naturalne, że nasi mężowie, synowie czy ojcowie należą do naszej organizacji. Mój dwudziestoletni syn też jest członkiem KGW, mąż również. Kiedy okazało się, że jesteśmy trochę inni aniżeli pozostałe koła, zaczęliśmy z tego być dumni. Najzabawniejsze czasem bywa zaskoczenie faktem, że w „babskiej” bądź co bądź organizacji są faceci. I to aż tylu. Ba, są oni na równi z kobietami nawet w Zarządzie koła. Sami panowie śmieją się, że w Widniówce o dyskryminacji płci nie ma mowy, a parytet w organizacji jest zachowany. Jak równouprawnienie kobiet i mężczyzn – to w obie strony.
W naszej wsi nawet trudno wyodrębnić działalność samego KGW, gdyż społeczność Widniówki to jednocześnie KGW – kontynuuje Pani Marta. Mówić o Kole Gospodyń Wiejskich, to tak jakby mówić o sołectwie, i odwrotnie. Razem tu żyjemy, pracujemy, bawimy się, więc dla nas, kobiet, było normalne, że mężczyźni też będą członkami Koła. Dla nich z resztą też. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Zdarza się, że całe rodziny są członkami KGW, po kilka osób z jednego domu. W różnym przedziale wiekowym.
Przewodnicząca koła Joanna Kalman w fakcie przynależności mężczyzn do KGW widzi same plusy. Bo to i silne, męskie ramiona są przydatne przy różnego rodzaju pracach organizacyjnych; rady i pomysły „chłopów” też są niegłupie, a poza tym fajnie jest razem chodzić na zebrania, wyjeżdżać na różnego typu imprezy czy wystawy, no i w domu też jest o czym pogadać, bo tematy są wspólne. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni z koła mają w sobie ogromną ilość zapału do społecznego działania. Jak twierdzą, radość ze wspólnych dokonań mobilizuje. A świadomość, że robią to dla siebie i swoich najbliższych oraz sąsiadów – dodaje energii.
Z maleńkiej nicości do wielkiej nadziei
Tak w ogóle to KGW w Widniówce założone zostało jeszcze w latach 50- tych ub. wieku, ale z czasem jego aktywność malała. Reaktywacja koła (i to od razu od „mocnego uderzenia”) nastąpiła z początkiem 2012 roku. W wyniku ogromnej determinacji i zaangażowania Pani Sołtys oraz aktywności tutejszego Koła Gospodyń Wiejskich Widniówka z „zapyziałej” wsi stała się szybko wzorem do naśladowania dla innych miejscowości. Cyklicznie prowadzona jest tu akcja sprzątania okolicy, odbywają się liczne integracyjne spotkania kulturalne, trwa akcja pomocy rodzinom będącym w trudnej sytuacji życiowej. To tylko niektóre z realizowanych tu inicjatyw. Mieszkańcy Widniówki charakteryzują się wyjątkową konsekwencją w działaniach, przychylnością w stosunku do innych i bezinteresownością. Wszyscy mieszkańcy wsi, nie tylko członkowie KGW, dumni są ostatnio z nowiutkiego, otwartego w czerwcu br. Wiejskiego Domu Kultury i Turystyki. Dom ten powstał w ramach działania „Wdrażanie lokalnych strategii rozwoju” i niemal w połowie został sfinansowany ze środków Unii Europejskiej. W końcu mamy miejsce, gdzie możemy się spotkać, gdzie będziemy mogli w godnych warunkach przeprowadzić zebranie wiejskie lub urządzić lokalną uroczystość. Teraz szybko odrodzi się życie kulturalne naszej miejscowości – dodaje Pani Marta. Złożyliśmy też w ramach „Małych Projektów” wniosek pn. „Zakup wyposażenia służącego kultywowaniu regionalnych tradycji kulinarnych”. I co prawda po wielu trudach, ale udało nam się wyposażyć koło w naczynia kuchenne. Planujemy też utworzenie minimuzeum w budynku byłej szkoły. Zamierzamy odtworzyć budynek w formie w jakiej funkcjonował dawno temu, tzn. urządzić mieszkanie nauczycielki wraz z izbą lekcyjną, a w drugim pomieszczeniu izbę regionalną. Mamy już sporo eksponatów, które sami zbieramy. Największym problemem jest zły stan techniczny budynku. Liczymy na pomoc ze strony samorządu. Motto, które przyświeca naszym działaniom brzmi: „Z maleńkiej gminnej nicości stajemy się wielką nadzieją na potem”.
Od marzeń do celu
Jednym z takich działań był wyjazd w okolice Aleksandrowa Łódzkiego, do tamtejszych gospodarstw agroturystycznych. Wyjazd miał na celu przekonanie sceptycznie nastawionych do takich działań mieszkańców gminy Krasnystaw, którzy twierdzili, że ich teren jest mało atrakcyjny turystycznie
KGW w Widniówce w swoich założeniach przewiduje też m.in. organizację różnego rodzaju kursów, szkoleń i wystaw o tematyce kulinarnej, nawiązujących do upowszechniania regionalnych potraw. Planowane są imprezy, które będą miały w nazwach poszczególne pory roku (np. Smaki Lata, Smaki Jesieni). Koło ma zamiar prezentować i upowszechniać tak „egzotyczne” dania jak: Buba z ziemniaków, Wrześniak z buraka cukrowego, zupa „Pachlopka”, Hałajda w mlecznym sosie, Sodziaki czy Fajerkasy. Już same nazwy tych potraw brzmią ciekawie i smakowicie. Marzenia i plany dalszego rozwoju wsi, które mają członkinie i członkowie Koła Gospodyń Wiejskich w Widniówce niech spełnią się w jak największym stopniu. Wszyscy oni na to zasługują.
Jarosław Poszepczyński
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Marta Gawron, jak na prawdziwego sekretarza koła gospodyń przystało, od prawie dwóch lat prowadzi kronikę, do której materiały zbierała przez 4 lata, bo pomysł jej prowadzenia dojrzewał powoli, jeszcze przed reaktywacją koła. Członkowie KGW i pozostali mieszkańcy wsi chętnie dzielą się informacjami z dawnego życia miejscowości i cieszy ich, że sama Pani Sołtys zabrała się za spisywanie wydarzeń, tych minionych i tych obecnych. Dlatego chętnie udostępnili stare zdjęcia, plany i dokumenty. Kronika rozrasta się, bo działań przybywa.
Pani Marta i Przewodnicząca koła Pani Joanna oczami wyobraźni widzą w agroturystyce ogromny, ciągle niewykorzystany potencjał. Okolice Łodzi wybrane zostały celowo, by uzmysłowić uczestnikom wyjazdu, że agroturystykę i wszelkie przedsięwzięcia związane pośrednio bądź bezpośrednio z turystyką można organizować na każdym terenie i praktycznie w każdych warunkach, gdyż potencjał tkwi w ludziach, a nie w atrakcjach przyrodniczych czy historycznych. Wystarczy mieć pomysł, i kochać to, co się robi. Na razie ich gospodarstwa agroturystyczne są w fazie marzeń, ale jest to już dobry „zaczyn”.