Jest ich pięćdziesiąt. Spotykają się od święta – przed Bożym Narodzeniem, z okazji Dnia Babci, a wiosną wspólnie obchodzą Dzień Kobiet. Na pierwszy rzut oka są więc kołem gospodyń jakich wiele. Wyróżnia je ponadstuletnia historia.
Kobiety z Koła Gospodyń Wiejskich Myjomice-Ostrówiec z dumą podkreślają, że są spadkobierczyniami tego, co przed laty zapoczątkowała Józefa Wężykówna oraz jej siostra Wanda z Wężyków Niegolewska. Siostry założyły w 1910 roku w Ostrówcu i Myjomicach – wsiach włościańskich należących do majątku rodu Wężyków – pierwsze koło włościańskie na tych terenach.
– Te wywodzące się ze znanego w Wielkopolsce rodu kobiety, widząc wielkie zaniedbania w kształceniu gospodyń wiejskich, postanowiły działać. I tak Józefa Wężykówna założyła w parafii koło włościańskie, pierwsze w południowej Wielkopolsce – podkreśla Stanisław Peliński, emerytowany nauczyciel, z zamiłowania historyk.
Między innymi dzięki jego poszukiwaniom te dwie wsie poznały swoją przeszłość.
Na potrzeby gospodyń
– Obie siostry Wężykówny były bardzo zaangażowane w działalność oświatową i gospodarczą na rzecz kobiet wiejskich. To z ich inicjatywy gospodynie mogły brać udział w kilkudniowych, a nawet kilkutygodniowych kursach. Uczono na nich pracy w gospodarstwie domowym, m.in. przetwórstwa warzyw i owoców. W ramach szkoleń kobiety wiejskie poznawały zasady higieny. Miały również okazję spróbować swoich sił w robótkach ręcznych. Co ważne, panny Wężykówny przykładały wiele uwagi do kadry szkoleniowców. Zawsze były to osoby o wysokich kwalifikacjach – zwraca uwagę pan Stanisław.
Zajęcia zazwyczaj odbywały się zimą, gdy w gospodarstwie było mniej pracy. Można więc było znaleźć czas na dokształcanie się. Panna Wężykówna w ramach szkoleń zabierała kobiety na wycieczki, m.in. do wzorcowych gospodarstw, by mogły na własne oczy zobaczyć, jak hoduje się drób czy zakłada przydomowy ogród z ziołami i warzywnikiem.
– Z zachowanych po dziś dzień materiałów wynika, że nasze koło gospodyń swoje osiągnięcia zaprezentowało w ramach Zachodnio-Kresowej Wystawy Rolniczo-Przemysłowej, która odbywała się w Kępnie w połowie września 1923 roku. Z informacji prasowej wynika, że w dziale z wyrobami przemysłu domowego koło włościańskie z Myjomic zaprezentowało dwa kapelusze, dwie torby, słomiankę oraz zioła lecznicze. Te dane pochodzą z zachowanego po dziś dzień „Informatora wystawowego” – wyjaśnia pan Stanisław.
Wzmianki o kole znaleźć też można w innych publikacjach. Obecne koło nie ma pamiątek. Na szczęście przetrwały wspomnienia.
– „Panienka”, bo tak nazywano we wsi Józefę Wężykównę, została pochowana przy myjomickim kościele. Na grobowcu, w którym spoczęła w 1932 roku, widnieje napis: „Niech ta ziemia, którą tak bardzo ukochała, będzie jej lekka” – mówi pan Stanisław.
Kuźnia pełna skarbów
Do dziś w Myjomicach obok grobowców rodu Wężyków przetrwał park, a w nim wzniesiony w XIX wieku dwór. Mieszkańcy potocznie nazywają go zamkiem, bo jego ozdobą jest wieża. Dziś budynek wraz z dawnym terenem, na którym znajdowały się za- budowania folwarczne, stanowi własność prywatną.
– We dworze mieszkają Ukraińcy, którzy pracują w pobliskiej firmie. Do właściciela tej firmy dziś należy teren po folwarku, dwór i część parku – wyjaśnia pan Stanisław.
W czasie rozbudowy firmy stare budynki zostały rozebrane. Wśród nich była kuźnia.
– W 2008 roku w czasie jej rozbiórki znaleziono skrzynię, w której znajdowały się dokumenty rodu Wężyków. Prawdopodobnie ukryto je przed Niemcami w czasie drugiej wojny światowej. W dziesiątkach papierów były też te, które dotyczyły działalności koła włościanek. Niestety, nikt wówczas nie pomyślał, by je skopiować. We wsi więc nic nie zostało. Wszystkie pamiątki trafiły do żyjących w Szczecinie potomków Wężyków. Oni część z nich oddali do muzeów – mówi ze smutkiem pan Stanisław.
Po śmierci „Panienki” w 1932 roku pracą koła zajęła się Józefa Kluska z Ostrówca. Parę lat później wybuchła wojna. Koło zawiesiło działalność. Ponownie zostało wprawione w ruch już w nowej ustrojowo rzeczywistości.
– Po wojnie gospodynie potrzebowały innych porad związanych z gospodarstwem domowym i pracą na roli. Mechanizacja, nowinki technologiczne i ogrodnicze zdominowały działanie powołanego do życia w 1955 roku koła – już nie włościanek, lecz gospodyń – wyjaśnia Łucja Ceglarek, przewodnicząca KGW Myjomice-Ostrówiec.
Obecne koło zrzesza pięćdziesiąt kobiet. Wśród nich są wnuczki i prawnuczki tych, które przed laty tworzyły organizację włościańską.
– Spotykamy się kilka razy do roku. Wspólnie świętujemy Dzień Babci i Dziadka oraz Dzień Kobiet. Spotykamy się również z okazji Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Mam wrażenie, że idee koła niezmiennie są wśród naszych kobiet żywe. Nasze panie bowiem chętnie angażują się w prace na rzecz lokalnej społeczności. Właśnie z tego powodu zarówno Ostrówcem, jak i Myjomicami władają kobiety. Ewa Wrzyszcz sołtysuje Ostrówcowi, a Monika Kaczmarek rządzi w Myjomicach – podsumowuje pani Łucja.
Dorota Słomczyńska