Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)




Od nastroju głowa boli Powrót do listy

Często boli cię głowa? A może dotykają napadowe skurcze żołądka? Od kilku lat walczysz z nadciśnieniem, które nie poddaje się działaniu leków? A może jego częste skoki przyprawiają cię o słabość? Lekarze szukają przyczyn, ale dostarczasz im jedynie prawidłowe wyniki badań? Przyczyna może leżeć w głowie, a raczej w tym, co ją wypełnia. To, o czym myślisz i jak się czujesz, ma wpływ na kondycję ciała.

Zaburzenia nastroju czy ich poważniejsza wersja, czyli  depresja, dylematy moralne, tkwiące w nas głęboko konflikty, tłumiona agresja – to domena psychiki. Nauka nie ma co do tego wątpliwości. Ale nie ulegajmy złudzeniu, że to, co dzieje się w naszej duszy, dotyczy wyłącznie jej. Myśli, choć przecież to tylko impulsy elektryczne, mają ogromny wpływ na cały organizm. Nasz mózg jest tak tajemniczo zbudowany i zorganizowany, że to co jest treścią tych impulsów, wpływa na całe nasze ciało. Na wiele jego funkcji. Podejrzewa się, że nawet 70% wszystkich odwiedzin w gabinetach lekarskich – z powodu mniejszych lub poważnych dolegliwości – ma swoje początki w naszym nastroju, często – w stresie. Od naszych uczuć potrafi zależeć szereg schorzeń – od zaburzeń rytmu serca po trwale osłabiony układ odpornościowy.

Depresja – jak trucizna

Depresja to choroba duszy. I prowadzi do psychicznej udręki. Chory na nią w najlepszym razie jest smutny, w wielu przypadkach – w poczuciu absolutnej beznadziei, a często – nawet już niewiele czujący w zmęczeniu szarością świata. Ale taki chory również częściej skarży się na poważne bóle – odczuwa je dwóch na trzech chorych. Jego ciało jest przewlekle zmęczone. Depresja oznacza też często zanik życia seksualnego, nierzadko osłabiony apetyt. W depresji cierpimy na bezsenność i brak snu głębokiego albo śpimy w nadmiarze.

Jak smutne myśli przekładają się na taki stan? Prawdę mówiąc, naukowcy dziś wciąż zastanawiają się nad tym, w jaki sposób treść pojedynczej myśli aktywizuje odrębne obszary w mózgu i inne jego funkcje. Wiedzą już jednak, że zmieniona myślą chemia mózgu wpływa na wiele układów. Jak? „Smutny”, ale i zmieniony innymi emocjami mózg w wadliwy sposób wydziela tzw. neuroprzekaźniki, czyli substancje-informatory. Jeśli nieprawidłowo produkuje serotoninę – substancję odpowiedzialną za dobry nastrój – zmienia się nasz próg bólu. Oznacza to, że stajemy się bardziej wrażliwi na ból, w tym zwłaszcza na ból pleców. Mniej serotoniny to także zły sen. Depresja zwiększa też ryzyko kilku chorób fizycznych. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na zwiększone w tej chorobie stężenie hormonów stresu, czyli kortyzolu i adrenaliny. One m.in. sprawiają, że osłabiony zostaje system odpornościowy. Już wiadomo, że niektóre szczepionki podawane dorosłym, jak chociażby ta na półpaśca, dużo słabiej działają, jeśli szczepiony cierpi na depresję. Ale układ odpornościowy jest też osłabiany przez obecną w depresji bezsenność. To mechanizm od dawna znany medycynie. Jest prosty – podczas snu nasz system odpornościowy uwalnia pewne białka zwane cytokinami. Niektóre z nich służą podtrzymaniu snu. Jednak są też kluczowe w walce z m.in. wirusami i wspierają walkę ze stanami zapalnymi. Mało snu to mało cytokin. Mało cytokin – większa podatność na infekcje i trudniejsze ich leczenie.

Strach ma... groźne skutki

Smutek na dłuższą metę nie służy nam wcale. Podobnie jest ze strachem. Strach jest naturalną reakcją na zagrożenie. Jest emocją, która ma obiektywną przyczynę. Ma powodować naszą reakcję w postaci walki albo ucieczki. Ale czasem boimy się rzeczy, które dzieją się wyłącznie w naszej wyobraźni. Taki strach psychologia nazywa lękiem. Przewlekły lęk albo ciągłe życie w strachu nie ratują nas, lecz bywają wręcz zabójcze.

Co się dzieje z ciałem, kiedy odczuwamy strach? Natura tak to wymyśliła, że przede wszystkim wydzielamy hormony, które spowalniają albo w ogóle czasowo wyłączają funkcje organizmu potrzebne do przetrwania w dłuższej perspektywie, takie jak chociażby trawienie. Te same hormony wspierają za to funkcje potrzebne doraźnie do zachowania życia, np. wyostrzają wzrok. Powodują też wzrost tętna – po to, by krew sprawniej docierała do mięśni, a te mogły umożliwić nam ucieczkę. Ciało w strachu wydziela też dawkę hormonów aktywujących pewne miejsce w mózgu zwane ciałem migdałowatym. Przydaje się ono do koncentrowania uwagi na obecnym zagrożeniu i przechowania tego doświadczenia w pamięci. Hormony wydzielane chwilowo pozwalają uratować zdrowie, a czasem życie. Produkowane ciągle – niszczą je. Przede wszystkim osłabiają układ odpornościowy i powodują zniszczenia w naczyniach wieńcowych, a także problemy gastryczne, jak chociażby wrzody i zespół jelita drażliwego. Wyraźnie obniżają płodność. Mogą w końcu prowadzić do przyspieszonego starzenia i powodować przedwczesną śmierć.

Pogodni więcej pamiętają

Lęk upośledza pamięć, zwłaszcza pamięć długotrwałą, czyli możliwość pamiętania na dłużej i przywoływania odległych wspomnień. Uszkadza też strukturę w mózgu zwaną hipokampem. A to uszkodzenie sprawia, że gorzej radzimy sobie ze strachem. Przewlekły strach ma więc cechy nakręcającej się spirali. Strach i lęk upośledzają wiele procesów w naszym mózgu. Zwłaszcza tych odpowiedzialnych za regulowanie emocji, czytanie sygnałów niewerbalnych, myślenie przed podjęciem działania, a nawet – zachowania etyczne. Strach uniemożliwia sprawne myślenie i podejmowanie decyzji, czyniąc nas podatnymi na intensywne emocje i impulsywne reakcje. Skutkiem przewlekłego strachu może też być zmęczenie, depresja, a nawet zespół stresu pourazowego, czyli choroby charakterystycznej np. dla ofiar działań wojennych. Jaki z tych faktów płynie dla nas wniosek? Nie warto być smutnym ani trwać w strachu. Na wiele życiowych wydarzeń wywołujących te emocje nie mamy wpływu. Ale możemy wpływać na stan, który w nas wywołują, i sprawiać, by nie stawał się naszą drugą naturą. Depresję, zaburzenia nastroju czy lękliwość można leczyć w prosty sposób. Z pomocą przyjdą nam bezpieczne farmaceutyki i psychoterapia. A zacząć możemy już, czytając ten tekst. Po prostu pomyślmy, że może być lepiej.

Karolina Kasperek

 

 

 

 

 

Od tego, jak działa nasza głowa zależy działanie całego ciała. Ten mechanizm jest dobrze widoczny, kiedy czegoś się boimy. Dają nam o tym znać niemal natychmiast jelita.