Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)




Odkryj z nami swoje piękno Powrót do listy

Wszystkie chcemy być piękne. I wszystkie – bez wyjątku – możemy być. Czasem wystarczy tylko kilka małych tricków i odrobina koloru. Nasze Czytelniczki uczyły się tego podczas warsztatów z makijażu.

 

Pierwsze upalne popołudnie tej wiosny. Sobota. W świetlicy w Drzeńsku zebrało się piętnaście zdeterminowanych kobiet zbrojnych w lusterka, kredki i pisaki. Gotowych do walki o nowy wizerunek. Razem z profesjonalistką odkrywały w sobie piękno. Wiedziały o nim, ale jak większość z nas potrzebowały fachowej porady, jak je odnaleźć i podkreślić. Nauczyły się tego podczas warsztatów z makijażu ze stylistką „Gospodyni” Magdą Kocurek. A po wiedzę, jak dobrze narysować demoniczną kreskę nad rzęsami, przyszło także najmłodsze pokolenie.

Wyczesz brew, nałóż krem

 – Jestem tu po to, żeby zachęcić panie do dbania o urodę i podkreślania jej. Po czterdziestce, choć oczywiście wszystkie „jesteśmy młodsze”, rysy robią się niewyraźne, nieregularne. Nie wygramy z siłą grawitacji, ale możemy wpływać na jakość skóry, coś możemy korygować, coś podkreślić – przemówiła Magda Kocurek.

Zaczęło się od brwi. Trzeba zająć się nimi trochę jak przydomowym ogródkiem. Porządek wokół oka musi być. Ale nie przesadny – panie dowiedziały się, że równiutkie i wyrysowane na Kleopatrę brwi to przeżytek.

Zawsze na czasie za to jest krem – nawilżający na dzień, a na noc – regenerujący. Może się jednak zdarzyć, że wieczorem będziemy tak zmęczone pracą w polu lub ogrodzie, że nie będziemy już

miały siły na regenerację. A ranek może się okazać tak szalony i pracowity, że zapomnimy o nawilżeniu cery. Dlatego, jak podkreśliła Magda Kocurek, rewelacyjnym rozwiązaniem na takie sytuacje jest posiadanie bardzo dobrej jakości podkładu.

– To kosmetyk, na który nie wolno żałować pieniędzy. Dzisiejsze fluidy mają również właściwości pielęgnacyjne. Jeśli więc nawet zapomnimy o kremie, podkład go w pewnym stopniu zastąpi. Dobry kosztuje nawet 200 zł. Ale proszę się nie przerażać! Starcza przynajmniej na pół roku! Co zrobić? Poprosić rodzinę, koleżanki, by złożyli się na jeden prezent z okazji naszych urodzin lub imienin – radziła stylistka.

Ten beż nie dla pani

Panie chwyciły za długopisy i spisały nazwy najbardziej pożądanych fluidowych marek. Chwilę później Magda Kocurek ruszyła na obchód, by przejrzeć zawartość przyniesionych przez uczestniczki kosmetyczek. „Nieeee! To absolutnie nie jest dla pani! Za ciemny!” – grzmiało co chwilę. Okazuje się, że wolimy być ciemniejsze, niż zadecydowała natura. A to wielki błąd. Podkład powinien być w kolorze cery albo o ton od niej jaśniejszy. Tymczasem panie często deklarowały, że nie lubią, a wręcz boją się swojej bladości. Kto wie? Może to echo pierwotnego lęku przed chorobliwą bladością? Tę należy leczyć, ale porcelanowość podarowaną przez naturę – wręcz podkreślać.

We wszystkich kosmetyczkach zabrakło też jednego podstawowego produktu – korektora. A bez niego nie ma mowy o tworzeniu bazy pod nakładanie na twarz kolorów. Łagodne besztania prowadzącej przerywały salwy śmiechu – kobiety potrafią bowiem niezwykle dowcipnie dystansować się od swoich błędów. Zabawnie było do końca, ale w którymś momencie zrobiło się też poważnie – kobiety zasiadły do lusterek i rozpoczęły pod dyktando wskazówek samodzielny makijaż. Najpierw pieczołowicie nakładały fluid. A chwilę potem ustawiały się w kolejce do skorygowania przez profesjonalistkę... korektora i nałożenia rozjaśniacza. Bo to on prawdziwie rzeźbi rysy i nadaje twarzy świeżość i trójwymiarowość.

Ruszyły po czerwień

Zapytaliśmy, ile z pań byłoby gotowych położyć na usta intensywną czerwień. W odpowiedzi usłyszeliśmy: „Nie chciałabym wyglądać wyzywająco”, „Nie chcę, nie lubię rzucać się w oczy”, „Wolę, kiedy mnie nie widać”. Kobiety rzeczywiście często boją się intensywnych kolorów w makijażu, stronią od czerwieni na ustach. Kojarzy się im z nieskromnością. Tymczasem skromność to przymiot duszy, więc intensywna czerwień nie może jej zaszkodzić. Za to urodzie, jak przekonywały się panie podczas naszych warsztatów, służy z nieprawdopodobnym efektem.

– Ela, pokaż się! Nie, no zakochałam się w Eli! – krzyknęła któraś z koleżanek na widok sąsiadki, której Magda Kocurek właśnie wyrysowała na krwiście czerwono usta.

Za Elą ruszyły kolejne, czasem z oporem, częściej – z nieśmiałym zainteresowaniem. Oglądając swoje karminowe usta, zachwycone sobą, podsumowywały: „Nie, no wracam i natychmiast pukam do sąsiadki!”. W komentarzach było też coś o mężach, którzy mogliby nie rozpoznać żony po powrocie, i konkurencji, na którą musieliby zacząć uważać.

O tym, jak nałożyć rozświetlacz i jak prawidłowo użyć eyelinera, dowiadywały się nie tylko matki, ale i córki. Nastolatki, choć nie wymagają intensywnych zabiegów kolorystycznych, mogą akcentować atuty urody. Przyjemnie było patrzeć, kiedy w matczyno-dziecięcych parach córki udzielały wskazówek rodzicielkom. A te z dziecięcą ciekawością przyglądały się, jak nastolatki z wprawą operują maskarą czy konturówką do ust.

– Każda z nas się bała czerwieni. A teraz patrzcie, kto by pomyślał, że w człowieku taki pazur siedzi? I „mamy tę moc” – chyba mogę tak powiedzieć? – powiedziała, spogladając na swoje koleżanki, jedna z uczestniczek.

Czyż można lepiej podsumować warsztaty z odkrywania w sobie piękna?

Karolina Kasperek

Galeria zdjęć