Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)   




Słońce leczy depresję Powrót do listy

Nie każde obniżenie nastroju to depresja. Jeśli są to chwilowe wahania i bezsenność, które przechodzą po kilku dniach, może to być po prostu przemęczenie lub przesilenie wiosenne. Depresja zaczyna się, gdy objawy utrzymują się ponad dwa tygodnie.


Kobiety aż trzykrotnie częściej zapadają na depresję sezonową niż mężczyźni. Mówi się, że znaczenie mają hormony. Przyczyn upatruje się też w obciążeniach psychicznych i stresie, które są różne ze względu na płeć. Może do niej doprowadzić również brak słońca. Tego w naszym kraju od sierpnia do kwietnia trudno uniknąć. A brak światła to podstawowa przyczyna tzw. depresji sezonowej. Co roku dopada ona 10% Polaków.

Skąd ta depresja?
Jest wiele przyczyn, a co za tym idzie – wiele rodzajów depresji. Jedną z nich jest tzw. depresja światłozależna, zwana też sezonowym zaburzeniem afektywnym (SAD). Objawia się silnymi, okresowymi wahaniami nastroju. Zwykle występują od jesieni do wiosny. Mogą one samoistnie ustąpić. Na depresję światłozależną cierpią głównie Skandynawowie. Oszczędza natomiast np. Włochów. Dlaczego? Ponieważ mieszkańcom Europy Południowej nie brakuje słońca. A jego promienie poprawiają samopoczucie, gdyż zwiększają np. stężenie serotoniny – hormonu, dzięki któremu odczuwamy szczęście.
Brak światła ma także wpływ na wydzielanie melatoniny. Największe stężenie tego hormonu powinno być nocą. Jeśli jest go za dużo w dzień, zegar biologiczny traci zdrowy rytm. Konsekwencją bywa sezonowa depresja, która trwa od kilku do kilkunastu tygodni.
Epizody są zwykle łagodne. Typową jej cechą jest nadmierna senność, choć chory źle sypia. Zwykle zasypia bez trudu, zmęczony całym dniem, ale sen trwa krótko. Po godzinie lub dwóch się budzi. Tylko czasem ponownie zasypia. Sen ulega defragmentacji – jest podzielony na kilka, niekiedy kilkanaście krótkich epizodów. Wreszcie kończy się definitywnie o 3.00 albo 4.00 nad ranem. Wówczas chory budzi się smutny, zrezygnowany i zaniepokojony. Ludzie w tym stanie są pozbawieni energii i zmęczeni. Śpią więcej niż w lecie, nie angażują się towarzysko. Są poirytowani i lękliwi. Zwykle przybierają na wadze.

Leczenie światłem
Fizyczną przyczyną depresji sezonowej może być niewystarczające wydzielanie melatoniny. Badania dowiodły, że jasne światło wpływa na chemię mózgu, regulując m.in. rytm dnia i nocy, zgodnie z którym działa nasz organizm. Przykładowo: brak światła nocą powoduje, że szyszynka wydziela melatoninę. Dzięki temu łatwiej zasypiamy i śpimy głębokim snem. Z kolei wzrost natężenia światła o świcie to dla szyszynki sygnał do wstrzymania wydzielania melatoniny.
Pacjentów cierpiących na ten rodzaj depresji często kieruje się na fitoterapię. Lepsze efekty przynosi u tych z hipersomnią, czyli nadmierną depresyjną sennością, i hiperfagią, czyli wzmożonym łaknieniem i popołudniowym spadkiem energii.
Pacjenci z trudnościami w zasypianiu, bezsennością, spadkiem masy ciała słabiej odpowiadają na leczenie światłem. Zdarza się, że w czasie terapii występują niepożądane objawy, tj. bóle głowy, uczucie „ciśnienia w oczach”, suchość śluzówek i oczu. Należy zachować ostrożność przy chorobach oczu, tj. zwyrodnieniu barwnikowym siatkówki, i u osób stosujących leki uwrażliwiające na działanie światła.
– Czasami zwykła rozmowa potrafi wiele zmienić. Uświadomienie drugiej osobie, że jest potrzebna i wartościowa, to ogromnie ważny czynnik w leczeniu – stwierdza dr Robert Knaś, psychiatra i dodaje, że podczas leczenia depresji trzeba zmienić myślenie pacjenta o sobie, a wiadomo, że oprócz środków farmakologicznych istotne jest wsparcie bliskich i rozmowa ze specjalistą. Wizyta u psychiatry nie może ograniczyć się do przepisania leków. Trzeba traktować każdego pacjenta indywidualnie – mówi dr Knaś.

Dorota Słomczyńska

 

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Łap promienie
Nie mamy wpływu na to, że w naszym kraju słońce od września do kwietnia rzadko wychodzi zza chmur i skąpi swojej energii. Możemy jednak bronić się przed brakiem światła, chodząc w słoneczne dni na spacer. Wystarczy w taki dzień w południe lub wczesne popołudnie pogrzać się godzinę, by naładować akumulatory. Mówi się, że to naturalna forma fototerapii. Udowodniono, że godzinny spacer w wiosennym słońcu jest tak samo skuteczny jak dwie i pół godziny fototerapii.