Najnowszy numer Gospodyni już w sprzedaży:)




Zamiast firanki Powrót do listy

Najczęściej są białe i delikatne jak mgiełka. Pierwotnie miały tylko praktyczną funkcję – chroniły wnętrze domu przed owadami i oczami przechodniów. Z czasem stały się wyłącznie dekoracją. Firany, bo o nich mowa, znikają z okien. Zastępują je wymyślne dekoracje w stylu holenderskim.

Jeszcze kilka lat temu trudno było znaleźć w Polsce okno bez firanki. I nic w tym dziwnego, bo suto marszczone tiule, organzy i gipiury wpisane są w nasz styl od ponad stu lat. Ich historia zaczęła się od papierowych wycinanek z bibułki. Dziś tego typu dekoracje można zobaczyć wyłącznie w skansenach i muzeach. Ale nadal zachwycają swoim ulotnym pięknem.

Papierowe cudeńka

Papierowe ozdoby na okno mogły być misterną wycinanką składającą się z setek drobnych otworków tworzących koronkową konstrukcję. Takie właśnie papierowe dzieła sztuki podziwiać można było m.in. podczas warsztatów, które odbyły się pod czujnym okiem Zofii Szmajdy-Mierzwickiej. Ta działająca na terenie Kujaw twórczyni ludowa stara się ocalić od zapomnienia powszechne w XIX wieku rękodzieło. W Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku pokazała, jak za pomocą nożyc do strzyżenia owiec wycinać w bibule filigranowe, głównie roślinne, wzory. Na Podlasiu prostokątne wycinanki z papieru, zwane z niemiecka firankami, stały się popularne po pierwszej wojnie światowej. Ozdabiano nimi nie tylko okna, ale i półki w kredensach oraz ramy świętych obrazów. Do ich wytwarzania oprócz nożyc do strzyżenia owiec używano również noży. Wprawne ręce umiały nimi wycinać skomplikowane ornamenty roślinno-geometryczne lub zwierzęce. Inna z technik wykorzystywała dłutka o różnych kształtach ostrza. W ten sposób powstawały jednobarwne, ażurowe formy, czasem tylko dodatkowo zdobione wycinankami z kolorowego papieru lub barwnymi malunkami. Podlaskie ażurowe firanki z papieru charakteryzowały się precyzją wykonania i niezwykłą finezyjnością. Wzory wycinanek kopiowano z kuchennych makatek i pojawiających się już w owym czasie w bogatych domach batystowych haftowanych lub nicianych firanek.

Sztuka prężenia firan

Pierwsze niciane firanki wyrabiano z lnu, najczęściej stosując rodzaj koronki siatkowej, w Europie zwanej filetem. Do ich wyrobu poza cieniutką lnianą nitką używa się jednego kołeczka. Na tak utkaną siatkę wrabia się igłą elementy dekorujące i wypełniające. Tkane jak sieci rybackie koronki ozdabiano roślinnymi motywami, głównie kwiatami róży, rzadziej gałązkami z liśćmi. Tego typu firany rozpowszechniły się na polskiej wsi w latach 30. XX wieku. Niciane firanki były popularne przede wszystkim w Wielkopolsce, na Mazowszu i Śląsku, gdzie po dziś dzień krążą opowieści o czasochłonności krochmalenia i naciągania robionych z lnianej nici firan. Do ich naciągania służyły specjalne ramy z dziesiątkami gwoździ przybitych do drewnianych listewek. Dzięki temu zabiegowi skłonna do kurczenia się i deformowania w czasie prania tkanina wracała do pierwotnej formy. Niciane firanki zniknęły, gdy w sklepach pojawiły się firanki stylonowe.

Za firanką

„Nie mam nic do ukrycia, a Bóg i tak wszystko widzi” – to zdanie w XIX-wiecznej Holandii sprawiło, że z okien zniknęły firanki. Nie znaczy to jednak, że Holendrzy przestali dekorować okna. Wręcz przeciwnie – wyspecjalizowali się w ozdobach, które zamiast zasłaniać – odsłaniały okna. By każdy przechodzień mógł jak na dłoni zobaczyć, co się dzieje w mieszkaniu. Odsłonięte okno było dowodem przynależności religijnej, więc zgodnie nie tylko ze zwyczajem, lecz i z prawem firany wieszano tak, by nic nie zasłaniały. Socjologowie twierdzą, że przyczyn takiego stanu rzeczy należy upatrywać w protestanckiej obyczajowości tego kraju. Dla Holendrów odsłonięte okno stało się dowodem związanej z religią skromności i braku tajemnic. Władca, chcąc zmusić swoich poddanych do opowiedzenia się po stronie protestanckiego Kościoła, opodatkował firany.

Inny z przekazów, który ma związek z niezasłanianiem okien przez Holendrów, wiąże się z ich żeglarskimi tradycjami. Marynarze, którzy wypływali w morze na długie miesiące, zostawiali żony same w domu. Chcąc strzec ich wierności, zabronili wieszania firanek w oknach, aby sąsiedzi mogli śledzić ich poczynania. Miało to je ustrzec od zdrady. Stąd wywodzi się nazwa zazdrostka, czyli krótka odsłaniająca okno firanka, stosowana po dziś dzień przede wszystkim na kuchennych oknach.

Gwiazdka zamiast firanki

Holendrzy wyspecjalizowali się w dekoracjach okiennych, które wyłącznie zdobią, a nie zasłaniają okna. Wieszają więc na nich wymyślne łańcuchy, naklejają wycinanki i stawiają na parapetach lampiony, kompozycje z kwiatów, serie kolekcjonerskich przedmiotów, np. dzbanków, wazonów czy figurek. Dekoracje zmieniają się kilka razy w roku. Jedni dobierają je pod kolor wnętrza, inni dostosowują do pór roku. I tak zimą w oknach pojawiają się choinki, mikołaje, aniołki lub gwiazdki. Zrobić je można z delikatnej słomki, wydziergać na szydełku lub wyciąć z papieru. Wszystko zależy od pomysłowości.

– Pierwotnie papierowe wycinanki robione z bibuły przyklejano bądź przywieszano na ramach okiennych. W mojej propozycji zastąpiłam bibułę brystolem. Zamiast geometrycznych i roślinnych wzorów wycięłam stylizowaną panoramę miasta. Są więc na niej kamieniczki ze spadzistymi dachami, które w oknach mają szprosy, oraz kościół ze strzelistą wieżą. Między nimi wycięłam motyw choinki. Wycinankę złożoną w harmonijkę ustawiłam na parapecie i podświetliłam sznurem choinkowych białych lampek. Nad papierowym miastem zawiesiłam przypominające śnieżynki dziergane na szydełku białe gwiazdki. Taka dekoracja może być niepowtarzalną ozdobą zarówno dziecięcego pokoju, jak i salonu. W długie zimowe wieczory daje przyjemne światło – wyjaśnia Daria Andrzejewska, która wraz z Magdaleną Wojciechowską tworzy duet „Biskupianki w podróży”. Specjalnie dla nas przygotowały zimową dekorację z papieru, która w prosty sposób łączy tradycję z nowoczesnością.

– Przygotowując dekoracje na okno inspirowałyśmy się biskupiańską tradycyjną ozdobą choinkową w formie wycinanki. Do jej użycia wystarczy kartka białego papieru, nożyczki, cienki sznurek i szablon – przekonuje Wojciechowska.

 

 

Znaczenie słowa firanka

Słowo „firanka” pochodzi od niemieckiego FÜrhang, co oznacza ozdobną zasłonę na okno z przejrzystej tkaniny. Słowo „żaluzja” pochodzi od francuskiego jalousie, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „zazdrość”. Oznacza zasłonę okna zrobioną z umocowanych pionowo lub poziomo listewek. Zazdrostką nazywano pierwsze formy firan, które miały zasłaniać wnętrze domu przed oczami przechodniów.

  Dorota Słomczyńska

Galeria zdjęć