Delikatny enzymatyczny peeling do twarzy, parafinowa maseczka na dłonie i ochronny krem z filtrem UV to preparaty, które powinnyśmy stosować zimą, gdy na dworze mróz i wiatr. O tej porze roku nasza skóra narażona jest też na poparzenia, bo za pasem mamy święta.
Zimą nasza skóra w krótkim czasie poddawana jest działaniu skrajnych temperatur. Zdarza się, że z mrozu wchodzimy do pomieszczenia, w którym panuje temperatura 20–25°C. Tuż przed świętami więcej czasu spędzamy w kuchni przy gorącym piekarniku i gotujących się potrawach. A do tego ogrzewanie, które sprawia, że powietrze w domu staje się suche. To warunki, które niekorzystnie wpływają na skórę − zarówno twarzy, jak i rąk.
Chroń policzki
Zimą warstwa rogowa naskórka gromadzi się łatwiej i tworzy liszaje, miejscowe przesuszenia, zrogowacenia. Jak im zapobiec? Zimą najbardziej narażone na chłód są nos i policzki.
– Gdy chłód na dworze, u wielu osób pojawiają się w tych miejscach tzw. teleangiektazje, czyli siateczka widocznych naczyń krwionośnych. Na taką wrażliwą, cienką skórę trzeba stosować krem ochronny z filtrem. Jego głównym zadaniem jest ochrona warstwy hydrolipidowej skóry. Stosujemy go na dzień – wyjaśnia Anna Szyłańska, kosmetyczka.
Głównym składnikiem kremów ochronnych są lanolina oraz gliceryna pochodzenia zwierzęcego. To składniki, które występują w kremach dla dzieci. Są dobre również dla skóry dorosłych. Właściwy na zimę krem powinien też zawierać filtry UV.
– To złudzenie, że tylko latem obecne jest to szkodliwe promieniowanie. Zimą, kiedy połacie śniegu na polach odbijają światło, działanie promieni ultrafioletowych uszkadzających włókna kolagenu jest niemal takie samo jak latem – tłumaczy Szyłańska. Na noc natomiast należy nawilżać skórę.
– Wszystko zależy od rodzaju skóry i tego, kiedy zastosujemy krem. Ten nawilżający nakładamy co najmniej 15 minut przed wyjściem. Wtedy nadmiar wody zdąży odparować. Następnie wmasowujemy kolejny krem. Tym razem ochronny z filtrem – wyjaśnia kosmetyczka.
Usta zimą
Na zimno narażone są też usta. Ochroni je pomadka natłuszczająca z D-panthenolem czy gliceryną albo woskiem pszczelim. Pamiętajmy, żeby nie używać błyszczyków, bo one zawierają dużo wody. Nie należy też obgryzać warg i oblizywać ich na zimnie oraz pić na powietrzu. Bardzo dobrze ustom służy miód – sprawdza się nie tylko jako naturalny peeling, ale też odżywka. Ma właściwości lecznicze.
Zimą przydają się nawilżacze powietrza. Sprawdzają się nie tylko jako sprzęt kosmetyczny, ale też ułatwiają oddychanie. Niestety, te dobrej jakości nie są tanie, potrafią kosztować ok. 2 tys. zł. Ale jedno takie urządzenie wystarcza na jedno mieszkanie czy dom. Kosmetyczki zalecają też dbanie o obecność w diecie witaminy A i E. Istotne miejsce w naszym pożywieniu zimą powinny zajmować ryby, na- siona, pestki, kapusta czy brukselka. I nie zapominajmy o dłoniach – one są drugim, poza cerą, obszarem wyjątkowo narażonym na działanie niskich temperatur. Na noc warto nasmarować je bardzo tłustym kremem i spać w bawełnianych rękawiczkach.
Peeling zimową porą
Kremy to nie jedyne kosmetyki do zimowej pielęgnacji. W kosmetyczce warto mieć także peeling. Naskórek należy nim złuszczać regularnie. Co najmniej 2–3 razy w tygodniu. Preparat do peelingu powinien być delikatny, gdyż gdy za oknem mróz, skóra jest bardziej wrażliwa niż latem.
– W salonach kosmetycznych poleca się wówczas peeling kawitacyjny, czyli zabieg wykorzystujący ultradźwięki. W warunkach domowych łatwiej będzie zastosować peeling enzymatyczny. Sprawdzi się np. ten zawierający wyciąg z ananasa. Zdecydowanie nie polecam natomiast peelingów ziarnistych, z drobinkami. Te zostawmy na lato – radzi kosmetyczka.
Gdy zimna za dużo
Zimą narażeni jesteśmy na odmrożenia, nawet gdy temperatura jest powyżej zera, a wilgotność siega powyżej 70%. Skąd wiadomo, że to odmrożenie?
Jeśli skóra palców twardnieje i blednie, czujemy kłucie, a chwilę później zdrętwienie, to może być odmrożenie. Co wtedy robić? Przenieśmy się w ciepłe miejsce. Zdejmijmy mokre ubranie i biżuterię. Zanurzmy dłonie lub stopy w letniej (od 25°C do 30°C) wodzie na około pół godziny. Ruszajmy palcami. W trakcie takiego ogrzewania mogą pojawić się opuchlizny i zmiany koloru skóry. Następnie na skórę nałóżmy sterylny opatrunek, pamiętając, by palce oddzielić od siebie.
Gdy ciepła za dużo
Poparzenia to zimą równie częsta przypadłość. Narażamy się na nie, np. wyciągając gorącą blachę z piekarnika.
W takich wypadkach trzeba działać szybko. Zanim zajmie się nim lekarz, zdejmijmy z okolic poparzenia ubranie i biżuterię. Nie ruszajmy fragmentów odzieży, które przywarły do poparzonej skóry. Może ją jeszcze bardziej uszkodzić. Uszkodzone miejsce powinnyśmy schłodzić. Najlepiej wodą o temperaturze ok. 35°C przez 10 do 30 minut. Nigdy nie używajmy lodu. Tak duża różnica temperatur może uszkodzić skórę. Poparzone miejsce należy przykryć przezroczystą folią spożywczą. Jedną jej warstwę połóżmy na oparzeniu. Dlaczego folia? Jest idealnym materiałem opatrunkowym, pod warunkiem że jej wcześniej nie dotykałyśmy. Nie przykleja się do skóry. Na ból z powodu poparzenia przyda się paracetamol albo ibuprofen. Sprawdźmy oczywiście zalecenia producenta co do dozowania.
Święta to czas, kiedy więcej dzieje się wokół piekarników. Uważajmy wtedy na skóę naszą, ale i malych pomocników.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uczulenie na lodowy dotyk
Część z nas reaguje alergicznie nie tylko na jad owadów czy pyłki, ale także na zimno. Ta przypadłość nosi nazwę urticaria, a po polsku – pokrzywka. U chorego na nią ekspozycja na niską temperaturę powoduje zaczerwienienie skóry, swędzenie, puchnięcie i wysypkę. Powinno się wtedy unikać kontaktu z zimnym powietrzem i zimną wodą. Pływanie w zimnej wodzie jest u tych osób najczęściej przyczyną silnej reakcji całego ciała, prowadzącej do omdlenia, wstrząsu, a nawet śmierci. Objawy pojawiają się tuż po ekspozycji na zimno, ale ulegają nawet pogorszeniu, kiedy skórę zaczynamy ogrzewać. Takie reakcje pojawiają się, kiedy temperatura osiągnie ok. 4,4°C. Wilgotność i wiatr zwiększają ich prawdopodobieństwo. Jeśli miewasz czerwone, swędzące wysypki (trwające około pół godziny) w miejscu wystawionym na działanie niskiej temperatury, jeśli od trzymania zimnych przedmiotów puchną ci ręce, a od jedzenia zimnych potraw puchną usta, a w rzadkich przypadkach nawet język, możesz cierpieć na alergię na zimno. Nauka nie znalazła lekarstwa na tę przypadłość, ale potrafi łagodzić jej skutki, m.in. lekami stosowanymi w alergiach.
Karolina Kasperek