– Ma pani piękną linię brwi. Nie trzeba im nic poza henną – skomentowała Iwonę tuż po powitaniu nasza stylistka. Później okazało się, że atutem Iwony jest też świetny profil, doskonały do krótszych fryzur z dłuższą grzywką za ucho.
Tu mamy bardzo delikatne włosy i długie, ale farbowane... i proste... Sama pani farbuje? I na jaki kolor? – zaczęła Magdalena Kocurek, szacując teksturę, konsystencję i kolor włosów pierwszej z modelek.
– Sama. I całe życie na ciemny blond. Tylko ostatnio jakoś bardziej na rudo – odpowiada Iwona.
– Przydałaby się henna – i na brwi, i na rzęsy, bo są ładne. Trzeba je podkreślić – dodała stylistka.
W ciągu minuty postanowiła, że nie będzie „zdejmować” zastanego, intensywnie rudego koloru – to zbyt duża rewolucja dla włosa. Ten zabieg nie zawsze przynosi pożądane efekty. A drobna odmiana idąca w zaplanowanym kolorystycznym kierunku już daje ciekawy efekt. Najpierw w planach był złoty rudy, ale chwilę później zwyciężył konglomerat jasnego miedzianego blondu i orzecha laskowego. Delikatne włosy Iwony wymagają też precyzyjnego i krótkiego strzyżenia. Nie mogą być zbyt długie – wtedy tracą na objętości. Dlatego też nie powinny być za mocno wycieniowane. Stanęło na klasycznym bobie za ucho, z okrągłym, dającym się unieść tyłem.
Iwona gotowa była na każdą zmianę. Ma 55 lat i poczuła, że jej znajomość z dotychczasowym wizerunkiem trwała wystarczająco długo. Potrzeba zmiany była tym większa, że dawny wizerunek towarzyszył jej w czasie, kiedy choroba uniemożliwiała jej normalne funkcjonowanie.
Kiedy miała kilkanaście lat, lekarze postawili okrutną diagnozę i kazali jej przygotowywać się do wózka inwalidzkiego. Latami żyła na środkach przeciwbólowych – jedynej dostępnej metodzie walki z wrodzonym zwichnięciem stawów biodrowych. Szczęśliwie któregoś dnia trafiła na mądrego ortopedę. Dziś, dzięki endoprotezom, może bez tabletek załatwiać sprawy na własnych nogach. I pójść na przykład do fryzjera lub kosmetyczki. Z nami nie tylko zyskała nowy wygląd, ale wraz z nim straciła przynajmniej 10 lat.
– Rzeczywiście, wyglądam jak dziewczynka w tej fryzurze! – wykrzyknęła, kiedy obejrzała siebie z każdej strony w lustrze.
Ale efekt przerósł jej najśmielsze oczekiwania, kiedy na twarzy za sprawą stylistki pojawiły się kolory. Ciepły odcień włosów podyktował użycie podkładu w ciepłym kolorze. Lekkie zasinienia pod oczami, jak u przeważającej większości kobiet, wymagały też intensywnego rozjaśnienia pod oczami. Jeśli Iwona zechce użyć różu, nie musi to być róż z nazwy ani koloru. Powinien mieć raczej brązowy albo brzoskwiniowy odcień albo nawet być brązerem. Iwona jest letnim typem urody, ale w tęczówce ma wiele ciepłych, złotych akcentów. Dlatego na powiekę nałożono złoty cień. Nie tylko daje kolorystyczny akcent, ale świetnie spisuje się jako baza pod inne cienie. Na niego nałożono złoto-brązowe, a potem wytuszowano na czarno rzęsy. Ale Iwona może też wykorzystywać fiolety, bakłażany. Pomadka? Młodości doda jej czerwień w kolorze malinowym.
– Proszę używać czerwieni, koniecznie krwistej, najlepiej też, jeśli będzie w niej połyskiwać złoto. Pani ma bardzo ładną linię ust, trzeba je koniecznie podkreślać! – zachwycała się Magdalena Kocurek.
– Będę się malować. Bo nie poznaję siebie sprzed tej wizyty – nie mogła się nadziwić Iwona.
Przed |
Po |
– Bardzo ładna skóra, bardzo ładna cera. Rozświetlenie – to jest pani kierunek – usłyszała Dorota z ust stylistki.
Dorota jest, podobnie jak Iwona, „letnim” typem urody. Jednak jej blond włosy czynią to bardziej oczywistym. Dlatego Magdalena Kocurek nie chciała rezygnować z wyjściowego koloru, a jedynie nadać mu ton.
– Pani ma ciemny odcień skóry. Z tym blondem grają wszelkie pastele. A co do włosów... skoro grzywka jest krótsza, a włosy są gęste, nie będziemy ich za dużo zmieniać. Niech będzie kobieco. Wystopniujemy je – będzie dużo różnych długości, taka trochę lwia grzywa. A w blondzie jest pani tak dobrze, że tylko go pogłębimy w kierunku beżowego koniaku – planowała Magdalena Kocurek.
Dorota, podobnie jak Iwona, mieszka w Orchowie. Ma 48 lat. Jej mąż jest od kilku lat na rencie, więc właściwie sama prowadzi gospodarstwo. Uprawia kukurydzę, buraki, jęczmień, pszenżyto. Z wykształcenia jest krawcową, chciała się w tym fachu kształcić dalej, ale życie trochę pokrzyżowało te plany. Chciałaby wrócić do szycia – może uda się to, kiedy podrośnie wnuczka, którą dziś się zajmuje.
Lubi ubierać się raczej sportowo – getry, dżinsy. Sukienki – od czasu do czasu. Rzadko się maluje, jeśli już, to trochę pudru na twarz i zaznacza usta. Maluje je wtedy ciemniejszymi kolorami, ale z wyłączeniem ostrej czerwieni. Uwielbia za to zieleń, wszystkie jej odcienie.
– Miałam taką manię, że i bluzka musiała być zielona, i sweter, i spodnie – wyznaje, cierpliwie poddając się zabiegom fryzjerki Moniki Świderskiej.
Z zielenią eksperymentowano też w makijażu.
– Pójdziemy w morski kolor, żeby wydobyć tę morskość z tęczówki – powiedziała Magda Kocurek.
Zielono-błękitnie ubrane oko z mocno wytuszowanymi rzęsami zagrało kolorami na tle podkładu o biszkoptowym, ale ciepłym odcieniu. Stylistka uznała, że mimo iż Dorota jest chłodnym typem urody, nie ma potrzeby wydobywania tego chłodu za wszelką cenę.
Nie zapomniano też o rozjaśnieniu okolicy wokół oczu. Magdalena Kocurek podkreśla, że o tym nie może zapominać żadna kobieta. Przy każdej sesji przypomina, że można pozwolić sobie na tańsze kosmetyki kolorowe, ale warto zainwestować w dobry, droższy podkład, który często pełni także funkcję odżywczego kremu i działa cały dzień. Dobrym sposobem jest namówienie rodziny i znajomych na złożenie się na taki kosmetyk z okazji urodzin lub imienin.
Dorota, oglądając siebie w lustrze podczas nakładania makijażu, nabrała ochoty na jeden dobry kosmetyk. Zwłaszcza, kiedy oblicze ożywił rumieniec z różu w odcieniu brzoskwiniowym. Z brzoskwinią w ogóle skojarzyła się stylistce uroda Doroty. Ale nie musi sięgać wyłącznie po ten odcień. Jak najbardziej może użyć różu o bardzo chłodnym odcieniu.
Wygląd w stylu glamour nie musi mieć uzupełnienia w postaci intensywnie czerwonych ust. Dorocie służą kolory bardziej naturalne, w odcieniach między łososiem a maliną. Ale na większe okazje może sobie pozwolić także na karmazyn na wargach.
– Teraz możemy ruszyć nad staw – powiedziała gotowa do zdjęć Dorota do Iwony.
„Nad stawem” to orchowski zajazd z dyskoteką, którą wizytują także bardziej dojrzałe roczniki.
Karolina Kasperek
Przed |
Po |