Korona, kula, lub dzwon to kształty uwitych ze zbóż wieńców dożynkowych zwanych też plonem. Co roku na polskich wsiach powstają ich tysiące. Te prawdziwe dzieła sztuki składa się jako dziękczynne wota podczas kończących żniwa mszy. Do ich wyplatania używa się miliony pszenicznych i żytnich kłosów. Bo w przeszłości tym zbożom przypisywano magiczną moc.
Wicie i składanie wotów dziękczynnych w postaci wieńców to na terenach Polski tradycja starsza od chrześcijaństwa. Już w pradawnych czasach Słowianie składali je jako ofiarę za pomyślne ukończenie żniw. Niemal w niezmienionej postaci tradycja ta przetrwała po dziś dzień na polskiej wsi. A wicie wieńców stało się dziedziną ludowej sztuki. W wioskach tuż przed końcem żniw organizuje się zarówno warsztaty, jak i konkursy wicia wieńców. Ich organizatorom zależy, by tradycja trwała.
Panna czy kawaler?
– Wyplatanie plonu to przed wiekami specjalność panien, które wieczorami spotykały się w domu najpopularniejszej we wsi panny i wspólnie wiły wieniec, śpiewając przy tym okolicznościowe przyśpiewki – wyjaśnia Magdalena Wojciechowska z Żychlewa, na której warsztaty zorganizowane w domachowskiej wiejskiej świetlicy przyszło w tym roku kilkadziesiąt osób. Poza młodymi pannami były też kobiety, które od kilkudziesięciu lat zajmują się tą profesją. Dlaczego przyszły? – Zawsze można się czegoś nowego nauczyć – wyznaje Emilia Maleszka z Domachowa. Jej wieńce od czterdziestu lat uświetniają lokalne dożynki. Tym razem nauczyła się pleść ozdoby ze słomy. Na domachowskie warsztaty przyszli też mężczyźni. I nie są w tych działaniach osamotnieni. Twórcą dożynkowych wieńców jest Piotr Barańczak z Trzemeszna. Wyplataniem wszelkiego rodzaju ozdób ze słomy zajmuje się od najmłodszych lat. Sztuki tej nauczył się od taty, a ten posiadł ją w szkole. – Do wyplatania używam żytniej słomy, ściętej sierpem przed żniwami. Dzięki temu ma ładniejszy kolor – zapewnia pan Piotr, który wszystkie pomysły artystyczne bierze z głowy. I nigdy nie powtarza wzorów. Każdy jego wieniec jest więc inny, a uwił ich setki. Ile czasu potrzeba na zrobienie okazałego wieńca, który do ołtarza nieść musi czterech rosłych chłopów?
Leszczyna lub wierzba
– Samo wicie zajmuje kilka, a czasem kilkanaście tygodni. Ale dużo wcześniej trzeba zadbać o zasianie, a później zebranie kwiatów i ziół, które będą jego ozdobą. Do budowy naszego wieńca używamy kłosów żyta, jęczmienia, owsa, pszenicy, prosa, a także lnu i różnych pachnących ziół, traw oraz kwiatów – wyjaśnia pani Józefa Bucka z Miedzianej Góry, której wieniec w ubiegłym roku zwyciężył podczas XIII Dożynek Świętokrzyskich. Bucka specjalizuje się w wyplataniu wieńców otwartych, czyli ażurowych, we wnętrzu których można położyć bochenek chleba, owoce lub warzywa. Konstrukcja, która wsparła zwycięski wieniec, zrobiona była z metalu. Są regiony, w których robi się ją z wierzbowych gałązek. Tak jest np. w Wielkopolsce. Ale są też tereny, na których tradycja nakazuje, by stelaż uwić z leszczynowych witek, bo symbolizują obfitość i błogosławieństwo Boże. Na koniec wieniec dekoruje się gronami jarzębiny, sitowiem, kukurydzą i kwiatami. Jego wierzchołek wieńczy serce lub religijne symbole, głównie krzyż. Jeśli rok jest urodzajny, to i wieńce są bogate, strojniejsze i większe. Jakie są w tym roku?
Dorota Słomczyńska